niedziela, 3 kwietnia 2011

świt


Zamykam oczy by przeszył mnie blask
Wsłuchany w odgłosy, jakie niesie brzask
Wzruszeń ziąb przenika na wskroś
Chłodu dreszcz budzi zmysłów moc

Ciepły dotyk słońca na policzkach mych
Tańczy z wiatrem, by przegonić sny
 Otwieram oczy – wolno dostrzegając cień
Kontury drzew wyłaniających się

A przede mną powoli odsłania się świt
W oślepiającym słońcu pojedynczy liść
Zapach ziemi, porannej rosy woń
Ptaków śpiew, kolorów toń

I to jest moje małe "z martwych wstanie"
Radość, spokój i życia wołanie
Codzienny cud - jaki jest mi dany
Oczami duszy tylko dostrzegany 

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę Ci tego rannego odczucia świata. Ketiw

    OdpowiedzUsuń